Cumujemy

Dojście do nabrzeża i cumowanie to chyba najtrudniejsze manewry w całej przygodzie z barką. Weekend 820 napędza silnik zaburtowy, który pełni jednocześnie funkcję steru. Kręcenie kołem sterowym powoduje skręcanie silnika wraz ze śrubą, co w konsekwencji odchyla ciąg wytwarzany przez śrubę powodując skręcanie łodzi. Wyłączenie silnika to brak ciągu a więc brak możliwości sterowania, barka zaczyna dryfować. To ważna informacja, bo oznacza to, że podczas dochodzenia do nabrzeża musimy to robić z włączonym silnikiem.

Manewrując w porcie używamy silnika na możliwie niskich obrotach. Jeśli za bardzo się rozpędzimy, możemy uderzyć w elementy nabrzeża lub inne jednostki, dlatego manewrujemy powoli, w razie konieczności zwalniając obroty lub przełączając silnik na bieg wsteczny. Sternik stara się jak najostrożniej doprowadzić łódź na wyznaczone miejsce (warto zadzwonić wcześniej na przystań, by upewnić się czy i gdzie możemy zacumować), zaś pozostali członkowie załogi przygotowują się do zaczepienia cum o knagi lub pachołki. Gdy jesteśmy tuż przy nabrzeżu, jeden (lub więcej) z załogantów wyskakuje na nabrzeże i zaczepia linę o knagę.

Sternik obserwuje poczynania załogantów. Jeśli łódka pomału przesuwa się w stronę nabrzeża, a załoga panuje już nad sytuacją, można przełączyć silnik na bieg jałowy.

Jak zaczepić cumę o knagę pokażemy podczas przekazywania barki. Zaczepienie cumy to więcej niż połowa sukcesu przy dobijaniu do nabrzeża. Cuma zatrzyma wolno płynącą barkę. Nie zaczepiajmy jednak szybko płynącej łodzi, bo wyrwiemy knagę z pokładu łodzi!

Gdy barka się zatrzyma, wyłączamy silnik i przystępujemy do stabilnego przycumowania barki do nabrzeża. Jeśli nie płyniemy dziś dalej, jest to dobry moment, by otworzyć pierwsze piwo ;)